
Co to był za dzień. Wrażeniom nie było końca. Po kilku tygodniach intensywnych poszukiwań i blisko 100 km podróży w końcu jest. Kotka. Mała, puchata i taka słodka. Skradła serce nam wszystkim i każdemu z osobna. Wystarczyło kilka dni, by się zadomowiła i poczuła jak pełnoprawny członek naszej rodziny. I zaczęło się. Najpierw pojawiły się miski, kuweta i tym podobne kocie akcesoria. W niedługim czasie podłoga zapełniła się zabawkami, których przybywało po każdej kolejnej wizycie w sklepie. Ale najważniejsza zmiana dokonała się nie gdzie indziej tylko w pamięci mojego telefonu komórkowego. W bardzo krótkim czasie okazało się, że brakuje już miejsca na te wszystkie jej fotografie. Wszak każda jest wyjątkowa i zasługuje by ją pozostawić a może nawet wyeksponować.
Tak rozpoczyna się historia mojej przygody z fotografią zwierząt domowych. Od tamtej pory nieustannie pstrykam zdjęcia i utrwalam każdy piękny moment. A codzienność jest nad wyraz szczodra i dostarcza mi wielu inspiracji. Bez większego planu i bez przygotowań zacząłem robić zdjęcia kotu. Tak po prostu, bo go pokochałem i chciałem podzielić się radością, którą wzniósł w moje życie . Nawet nie zauważyłem, kiedy zdjęcia czysto amatorskie zaczęły zyskiwać na profesjonalności. W kolekcji pojawiły się kadry, których nie powstydziłby się profesjonalny fotograf. Z przypadkowych zdjęć powstała pokaźna galeria, z której po pewnym czasie wyłoniły się trzy główne nurty.
Podsunięte przez codzienność – zdjęcia sytuacyjne
To pokaźny zbiór rozmaitości. Znalazło się w nim zdjęcie z właśnie upolowaną jaszczurką bez ogona. Ot, szczęściem uchwycony moment do którego mogę wrócić i zawsze wywoła uśmiech na mojej twarzy. Jest tu również fotografia przedstawiająca polowanie na szpaka. Ona, przyczajona z brzuchem przy ziemi skradająca się pod liśćmi cukinii. Wspomnienie z zeszłego lata, do którego wracam z rozrzewnieniem. A tutaj komitet powitalny, kot na płocie, pies poniżej i maska samochodu którym właśnie wróciłem z pracy. Kolejny powód do uśmiechu zachowany w kadrze.
Urocze ujęcia
Zawsze gdy otwieram ten folder, moja twarz przybiera ten charakterystyczny wyraz błogiego rozmarzenia i rozczulenia. Nie może być inaczej. Trudno ukryć emocje, gdy przed oczami pojawia się zdjęcie małej, puchatej kuleczki zwiniętej na białym pledzie. Na wieczność utrwalona chwila zachwytu nad cudem stworzenia. Mnóstwo zdjęć z charakterystyczną pozą. Mały kot leży na plecach z łapkami wyciągniętymi do góry. Tysiące takich ujęć znajduję w sieci, ale to moje jest wyjątkowe. Przedstawia mojego kota. Wyraźnie widać delikatne białe przetarcia na rudej sierści i białą plamkę pod nosem. Wzbudza we mnie tak cudowne uczucia, że zastanawiam się nad sposobami by je odpowiednio wyeksponować i widywać je częściej.
Magiczne chwile uchwycone w kadrze
Nie do końca idealne zdjęcia, które stanowią przedłużenie chwil gdy szczęście zajrzało mi w oczy. Z suszarką na pranie w tle albo z bałaganem na drugim planie. Zdjęcie przedstawiające jak córka w szalonej pozie śpi z kotem zwiniętym u jej stóp. Kot obgryzający pierniczek na choince. Zabawne wspomnienie świąt. Żona ucinająca sobie drzemkę z kotem na kolanach. W domowym stroju, rozczochrana, ciepła od snu. Córka w dziecięcym krzesełku do karmienia karmi kota kotletami z brokułów. Umorusana buzia i brudna podłoga. Idealnie zachowana chwila mimo niedopracowanej scenerii. Ujęcia których najprawdopodobniej nie wstawię w ramki, jednak to do nich najchętniej i najczęściej wracam. Remedium na chandrę i złe dni. Potężna dawka szczęścia dostępna od ręki. Stanowią radość dla mnie, jak również dla mojej rodziny. Przesyłamy je sobie, by dzielić ze sobą te krótkie momenty szczęścia.
Po pewnym czasie pasja, która przypadkiem mnie odnalazła stała się udziałem całej rodziny. Dziś razem zapełniamy galerie zdjęciami. Występujemy w nich czasem, w różnych konfiguracjach. Niedawno rodzina się powiększyła, i teraz robimy zdjęcia kotu i psu. Trudno złapać oba zwierzaki na jednym ujęciu. Nie zniechęcamy się jednak. To cudowne wyzwanie, i kolejna okazja do wspólnej zabawy.